sobota, 15 lutego 2014

BILANS

Czas na bilans dwulatka,. tak, tak...Nasze 98 cm szczęścia mają dwa lata. Nie wiem kiedy to zleciało. Dzień za dniem pędzą i nie dają się ani zatrzymać, ani rozciągnąć w czasie. A Ada, rośnie i mądrzeje.
I mimo, że pomiędzy Nią a rówieśnikami jest wielka przepaść, to i tak zrobiła wielkie postępy. Próbuje wszystkiego, a w swym dążeniu do samodzielności zaskakuje mnie coraz bardziej. Chce sama się ubierać - co czyni z powodzeniem, lecz nie zawsze wybrane z szuflad części garderoby należą do niej. Bo wybiera je też oczywiście sama. I tak od czasu do czasu, swym nie-raczkującym ślizgiem na pupie przybywa do salonu z podkolanówką mamy zawiązaną pod szyją, w jednej skarpetce. Ubaw po pachy. Samodzielne jedzenie też już nie są wyzwaniem. Pomijam oczywiście estetykę, wgniecione w fotelik warzywa i wysmarowana buzia są dowodem niezależności. Niezależności w pewnym stopniu. Bo ktoś przecież musi iść do lodówki, wyjąć, podgrzać, podać...i tu zaczynają się schody. Począwszy od IŚĆ. To sztuka nie została jeszcze opanowana przez Adę. I chociaż widzę w Jej oczach chęć i pragnienie, to samą siłą woli po porostu się nie da. Poza tym alternatywny ślizg na pupie pozbawia motywacji, bo przecież dostanie się tam gdzie chce...Ale cierpliwość mam anielską. Wiem że pójdzie.W kocu pójdzie. Tymczasem jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia komunikacji bez użycia werbalnych środków. Udaje się nam odgadnąć gesty i mimikę naszego dziecka. Czy jest to sukces Ady czy nasz? ...hmm...
Tak czy inaczej Ada rozumie nas równie dobrze - wie, że na spacer trzeba się ciepło ubrać. Słysząc to już ma szalik na szyi. Ukryte przez siebie zabawki potrafi odszukać, gdy o  to prosimy. Rozpoznaje i rozumie polecenia otwórz, schowaj, zamknij, podaj, nie uciekaj... czasem mam wrażenie, że dobrze wie o czym mówimy. Wychwytuje słowa z naszych rozmów, pokazuje o czym mówimy. Miejmy nadzieję, że te umiejętności plus uparty charakter w końcu wymuszą słowa.
Dumni jesteśmy z Ciebie córeczko. Radzisz sobie dzielnie. I tu trzeba wspomnieć, że zasługa w tym babć ukochanych;) Które wiem, że dają z siebie wszystko i jeszcze więcej. 
I jest czasem w domu naszym tak, że każdy wygłupia się by naszej Rozrabiace uśmiech z twarzy nie znikał...
Wesoło jak w niebieskim domku...