czwartek, 28 czerwca 2012

STARRY NIGHT

Tata, podobnie jak znany wszystkim pewien Vincent V.G. polubił rozgwieżdżoną noc. A czemu by nie spróbować zrobić samemu tak, by nawet w pochmurną noc, na naszym niebie było milion gwiazd...I zrobił. Potem powiedział do mamy, żeby jakoś to ozdobiła. Mama ozdobiła. I tak dwie puszki po mleku, żarówka, kabel i pstryczek rozświetlają Adzie każdą noc...A i gwiazdkę z nieba łatwiej nam dosięgnąć...

Nasza galaktyka






A w dzień nasz projektor gwiazd wygląda tak:





sobota, 23 czerwca 2012

GŁOWA DO GÓRY

Małe sukcesy - podnoszę się na rączkach i patrzę przed siebie.
Oczywiście jak mi się chce.
I oczywiście jeśli coś ciekawego przede mną położą...
Tu na ten przykład tak średnio mi się chciało.
Czasem chce mi się bardziej;)







Po tym jakże wielkim wysiłku - padam i śpię.
A kumple mnie pilnują















sobota, 16 czerwca 2012

PIŁKOSZAŁ 1

Niby wszystko tak normalnie! 
Dziecko piękne, w kiecuni sobie grzecznie leży...


Ale nie jest tak zwyczajnie bo jest...
BIAŁO-CZERWONO!!!!


Jednym słowem Ada gotowa do kolejnego meczu.


I wszystko byłoby pięknie gdyby...
Dumna z siebie mama czeka na powrót M., żeby ją pochwalił.
 Żeby powiedział, że dziecko tak super przygotowane do kolejnego meczu.
M. wrócił, uśmiechnął się i powiedział:
"Ale mecz jest jutro"

:/
ps. bo fotki z wczoraj...

czwartek, 14 czerwca 2012

RODZINNIE

Ostatnio sporo się działo. Najpierw ja miałam Gościa - babcię Krysię, a potem sama byłam gościem u Rodzinki;) Sporo osób się zjechało, była babcia -ciocia Jadzia, był wujek-dziadek Paweł, byli Iwonka, Tomek, Natalka i Bartek...I fajnie znów miałam bo wszyscy mnie przytulali i sobie za mną "gugali".


dwie cukierkowe dziewczyny



niedziela, 10 czerwca 2012

MAMA MA URLOP:)

Mama ma urlop. Urlop, jak to, a kto się zajmuje dzieckiem? To proste - do Ady przyjechała babcia. Ada szczęśliwa, Babcia szczęśliwa;) Malutka wyściskana, wytulona i wycałowana za wszystkie czasy. Tu krótka fotorelacja:




Trudna sztuka picia czy trudna sztuka karmienia?

  

Odbijanie - Przytulanie





Spacerek tylko we dwie. Rodzice zostali w domu i z okien kontrolują.
( Mama jak szpieg Szoguna;)))



 




poniedziałek, 4 czerwca 2012

DAJ DZIECKU ŻYĆ!

Tak, wiem, wiem. Zaniedbałam. Brak wpisów już od tygodnia. I mogę zrzucić na ciężki tydzień, ale zamiast zwalać winę, lepiej napiszę co się działo.
Otóż Mała Ada zaliczyła większość wizyt lekarskich, jakich muszą pilnować mamy "zespolaków". W zwszły poniedziałek zaczęło się od endokrynologa, wizyta szybka. Wyniki badań nie powalają na kolana. Dawka leku zwiększona i to daje nadzieję, że się poprawi. To ważne. Walczymy o niższe Tsh.  Tuż po wizycie u endo, szybka jazda na USG bioderek - tu za to jest super, ale kontrolnie mamy się stawić za sześć tygodni, na jeszcze jedno, czwarte i ostatnie badanie.
Wtorek. Badanie przez lekarza rehabilitacji - tu wyniki całkiem niezłe, ale o tym już było. Ćwiczymy wg. przykazań!
Środa. Kontrola u rodzinnego. Ponieważ Adę dopadło zapalenie gardła musieliśmy mieć pod kontrolą czy przeziębienie, nie przerodzi się w nic gorszego. Jest znaczna poprawa. Leki pomogły. Została tylko walka mamy z tatą o to, w co ubrane jest dziecko. Mama ciągle mówi, że trzeba Małą "zapatulić" po uszy, przecież jest po chorobie, a tata odwija Maleństwo z kokonów by się nie przegrzała...:)
Czwartek. Neurolog nic nowego. Testy wg. Voity, z zupełnie innym wynikiem niż dwa dni wcześniej. Odruch nieprawidłowe, ale widać że Ada już ma dość tych testów...USG głowy ok. 
Lecimy dalej...
Piątek. Neurolaryngolog. Dużo wniosków do wypełnienia, wywiadów rodzinnych, rozczytywania się w opiniach innych lekarzy i wynikach badań. Krótko o ćwiczeniach buzi i języka...
Mam wrażenie, że niczego nowego się nie dowiadujemy. Informacje zaczynają się powielać. Jednak po raz pierwszy usłyszeliśmy coś co wydaje mi się być bardzo cenną uwagą. By nie zapomnieć, że jesteśmy RODZICAMI i prócz tego, że Ada potrzebuje ćwiczeń, rehabilitacji potrzebuje nas. Potrzebuje nas -najbardziej jako rodziców . Tych kochających, a nie tych którzy ciągle ćwiczą i wyginają to małe ciałko. 
Nie zastanawiałam się nad tym dotychczas. Ale postanowiłam sobie wziąć do serca te słowa. Trzeba dać dziecku żyć. Ćwiczymy nadal, nadal przy tym jest wesoło i nadal naszym "przytulasom" nie ma końca;)

ps. Wiem, wiem... nie było o Dniu Dziecka! Pierwszy czerwca zaczyna nabierać innego wymiaru. Jestem dumną mamą, zakochaną w Dziecku po uszy. I Ada to chyba wie, bez względu na to czy jest dzień dziecka czy nie;)